Część dyrektorów szpitali dogadała się z lekarzami. Inni dopiero planują spotkania. - Niektórzy odwlekają rozmowy, twierdząc, że nie mają podpisanych umów z NFZ - twierdzą związkowcy
Jakie są ustalenia płacowe? Czy podwyżki zadłużą szpitale? Czy rozczarowany personel nie będzie odchodził z pracy? - Na te pytania odpowiedź poznamy najwcześniej w połowie lutego - twierdzi Mariola Cieśla, dyrektor wydziału polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego.
Wczoraj o sytuację w szpitalach pytali ją członkowie zespołu roboczego przy Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego (WKDS). Odpowiadała, że wszystko dopiero się rozgrywa, a niektórzy dyrektorzy twierdzą, że gdyby spełnili żądania lekarzy, ZOZ-y padłyby.
Według Marii Herczyńskiej, radnej sejmiku i ordynatora z Arkońskiej, to przesada: - Tam, gdzie dyrektorzy normalnie rozmawiają ze strajkującymi, lekarze podchodzą do sytuacji ze zrozumieniem.
Małgorzata Szymankiewicz z Forum Związków Zawodowych mówiła: - Problemem nie jest wysokość płac, ale same rozmowy. Związkowcy ze szpitali przekazują nam, że niektórzy dyrektorzy odwlekają negocjacje. Zasłaniają się tym, że wciąż nie mają umów z NFZ.
Małgorzata Koszur, rzeczniczka NFZ: - To wprowadzanie ludzi w błąd. Każdy może na naszej stronie internetowej sprawdzić, czy już podpisana jest umowa z jego szpitalem. Postępowanie konkursowe trwa jeszcze tylko w psychiatrii i leczeniu uzależnień. Pozostałe są zakończone.
Psychiatria to główna część kontraktu szpitala w Zdrojach. Dyrektorka ZOZ Zdroje Danuta Śliwa w środę spotyka się z NFZ: - A dopóki nie mam umowy, nie mogę rozmawiać z lekarzami, bo nie wiem o czym.
Ale lekarze w Zdrojach tylko do końca stycznia podpisali warunkowo zgody na pracę powyżej dopuszczalnego maksimum. Od wczoraj dyskutują, czy ją przedłużą, czy już nie.
Na Pomorzanach związkowcy i dyrekcja spotkają się w przyszłym tygodniu. Na Unii już się dogadali. Lekarz na umowę o pracę z drugim stopniem specjalizacji dostanie 4 tys. zł brutto pensji zasadniczej.
- Trudno powiedzieć, że to nas satysfakcjonuje, ale musimy pamiętać też o tym, by szpital mógł funkcjonować - mówi dr Anna Kabacińska, szefowa zakładowego Związku Zawodowego Lekarzy. - Zastrzegliśmy sobie możliwość dalszych negocjacji.
Także w szpitalu dziecięcym przy ul. Wojciecha wstępnie zakończyły się rozmowy. Podobnie jak na Unii, pielęgniarki wywalczyły połowę podwyżki lekarza. Teraz pracownicy jednoczą się wokół ratowania swojej placówki (marszałek rozważa przeniesienie jej do Zdrojów). Od trzech dni zbierają podpisy rodziców pacjentów i mieszkańców pod protestem. - Mamy już ponad 200 - mówi Mariola Sawicka, szefowa Związku Pielęgniarek i Położnych na Wojciecha.
Wczoraj na spotkaniu zespołu roboczego WKDS Marek Sell z Urzędu Marszałkowskiego stwierdził, że przyszłość placówek przy ul. Wojciecha i Janosika dopiero jest analizowana. W tym roku szpital dziecięcy zostaje, tam gdzie jest.
Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
Dodaj komentarz